wtorek, 29 listopada 2022

Jest dobrze

Odeszłaś
I słusznie zrobiłaś, bo sobie na to
Zasłużyłem.
Nie mam żalu
Ani pretensji.
Nie mam nic.
Pogodziłem się już z tym,
Tak.
Tylko czasem jeszcze
Wypatruję rudawych włosów
Choć wiem, że już od dawna
Maskujesz ich kolor.
Zaraz po rozstaniu radykalnie
Zmieniłaś styl. Nowe życie.
Już nie takie nowe. Minęło tyle lat.
Prawie trzydzieści. Kawał czasu.
Dorosłaś, dojrzałaś, więdniesz.
Beze mnie.
I dobrze.
Bardzo dobrze.
Bardzo...



30.11.2022

sobota, 26 listopada 2022

Samokrytyka

Składanie wierszy przychodzi mi z trudem
Pomysły miewam, lecz pisać nie umiem
Słowa nie chcą się sklejać w całość
Deficyt talentu to moja przypadłość
Marszcząc czoło szturcham wyobraźnię
Lecz to nie pomaga i tylko się zbłaźniam
Dlatego, jak sądzę, czas się zatrzymać
Bo mojej twórczości nie daje się czytać

25.11.2022 

czwartek, 24 listopada 2022

Hatha joga

Zmantrowałem sobie życie
Grając w węża zjadającego czakry.
Guru nie powiedział, czym się to kończy.
Obiecywał spokój umysłu i harmonię życia.
Wspominał też coś o dostatku, że niby
Na niego zasługuję, bo taka karma.
Gdy wąż sunął wzdłuż mojego kręgosłupa
Zdobywając punkty przybliżające do oświecenia,
Zaślepiony sukcesami nie zauważyłem
Utraty części siebie:
Miłości, współczucia i życzliwości.
Pogrążony w samoubóstwieniu
Nie dostrzegałem nikogo innego.
Nawet nie byłem przekonany,
Że ci inni realnie istnieją,
Więc nie przejmował mnie ich los.
Wiłem się na macie i poza nią
Jak oportunistyczny śliski wąż
I korzystałem garściami, brzuchem
I podbrzuszem z uroków życia.
Nie robię nic złego - myślałem -
Bo przecież ten świat to tylko iluzja.
Oświecenie przyniosło mrok i rozczarowanie.
Straciłem grunt pod nogami,
Więc myślałem o innym punkcie podparcia:
Sznurze od żelazka umocowanym do haka od żyrandola...
Nie wiem, czy będę w stanie poskładać
Rozsypaną układankę osobowości,
Bo mam wrażenie, że brakuje coraz więcej elementów,
A obrazek ze wzorem gdzieś się zapodział.


24.11.2022

sobota, 19 listopada 2022

Ruchy Browna

Był taki czas, gdy nie wiedziałem,
Która ręka jest lewa, a która prawa,
I nie byłem ich w stanie składać do modlitwy, tak...
Bolała mnie twarz od ustawicznego śmiechu,
A lodówka świeciła pustkami.
Za dnia myśli grzechotały w głowie,
A noc nie sklejała ich w senne widziadła.
Ja sam odbijałem się od pustych ścian mieszkania,
Pływając w gęstej zawiesinie dymu, kurzu i smrodu
Jak cząstka czegoś, czegokolwiek, w probówce.
Pewnego dnia przyszedł do mnie Jezus, chyba on
I zapytał, czy chcę być uzdrowiony.
Wiem o tym od policjantów, a oni od świadków,
Bo ja nawet go nie zauważyłem,
Więc odpowiadam za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Strzelałem na oślep.


19.11.2022

niedziela, 13 listopada 2022

Pies i jego pan

Nie jestem panem mojego psa,
Mojego, bo to mój domownik,
Członek mojej rodziny - 
Raczej kimś jak jego anioł stróż,
Choć mój gatunek zgotował zwierzętom piekło.

Jak ucieleśniony duch opiekuńczy pilnuję,
By go nie spotkała krzywda w świecie,
Którego nie jest w stanie zrozumieć.
Dlatego smycz nie jest oznaką niewoli
A mojej odpowiedzialności za niego.

Kiedy choruje, idziemy do lekarza,
Kupuję mu leki i pocieszam w cierpieniu
Jak własne dziecko albo żonę.
Nie używam wtedy języka ludzi ani aniołów,
Bo głaskanie po głowie rozumie najlepiej.

A kiedy się zestarzeje, nie będę go przeganiał
Z kąta w kąt z powodu nietrzymania moczu,
Brzydkiego zapachu z pyska czy ślepoty,
Bo tak się nie robi członkowi rodziny,
Żadnemu. Tak się nie godzi.


13.11.2022

środa, 9 listopada 2022

Lenistwo serca

To nie żadna miłość
To gnuśność i zgniłość
Serca zapierdziałość
A nie uczuć stałość

Tam gdzie nikt mnie nie chce
I złe słowa szepce
Godność szpilą depcząc
Szydząc plując dręcząc

Na co mi ty jeszcze
Z zimna tylko dreszcze
Mam dziś kogo kochać
Zamiast śnić i szlochać


09.11.2022


sobota, 5 listopada 2022

Bródno

Wszystkich Świętych. Wybrałem się na cmentarz odwiedzić zmarłego Ojca. Nie minął jeszcze rok. Wspomnienia ciągle żywe. Wybaczenie pełne. Kochałem Go. Myślę, że z wzajemnością. Na pewno tak.

Jednym okiem zerkam na nagrobki, choć akurat drogę pamiętam bardzo dobrze, drugim staram się wyłowić w tłumie jakąś znajomą twarz z dzieciństwa, młodości. Podwórka czy klasy.
Minąłem dziewczynę - pamiętam ją ze szkoły podstawowej. Nic się nie zmieniła, a jest przecież moją rówieśnicą. Nigdy nie zamieniłem z nią słowa, nie poznaliśmy się, choć widywałem ją przez osiem lat, więc i teraz zachowałem milczenie, a ona nawet na mnie nie spojrzała. Zupełnie jak kiedyś. Rozglądam się dalej. Nic.

Wtedy zrozumiałem dramat starych ludzi. Tych, którzy samotnie spędzają ostatnie lata, miesiące lub dni. Dla nich świat jest coraz bardziej obcy. Zaczynam doświadczać tego samego. Znane miejsca zmieniają się, nie ma dawnych sklepów, powstały nowe budynki w najmniej oczekiwanych miejscach, zaburzając mi starą mapę wyrysowaną w głowie, a ludzie? Jacyś tacy nieznani, obcy, młodzi... nikt nie mówi "cześć!", nikt nie pomacha ręką z chodnika po drugiej stronie ulicy. Gdzie oni wszyscy są? A przecież nie mam stu lat tylko połowę mniej. Z paroma wyjątkami, przecież wszyscy nie wymarli! Czy tak się zewnętrznie zmienili, że już ich nie poznaję? Czy ja się aż tak zmieniłem, że nikt mnie nie poznaje? Moja maleńka ojczyzna już nie jest moja. Obecnie należy do innych. A oni patrzą na mnie podejrzliwie, gdy im się przyglądam przez jesiennie wilgotne szkła okularów. I jedynym punktem łączącym mnie z tym miejscem była przez chwilę znajoma Nieznajoma, dziewczyna z podstawówki. Dziewczyna, bo jakoś nie mogłem w niej zobaczyć dojrzałej prawie pięćdziesięcioletniej kobiety. Myślę, że w ogóle w moich dawnych czy obecnych przyjaciołach i znajomych nigdy nie zobaczę staruszków czy staruszek. W pewnym sensie są poza czasem. Taka namiastka wiecznej młodości. Albo przedsmak prawdziwej wieczności.


05.11.2022

Nie bierz tego do siebie

Piszę o tobie z przyzwyczajenia Wygodny temat Do ćwiczeń stylistycznych Jestem już nieźle wytrenowany Umiem zarówno ubrać cię w blask ks...