A co do moich spraw prywatnych: czas już definitywnie pożegnać się z tym blogiem. Jest jak zatrute źródło. Trzeba je zabetonować. Zasypać. Może jeszcze kiedyś zacznę nowego bloga. A może nie.
Dziękuję moim nielicznym Czytelnikom, zmuszanym przeze mnie do czytania tych bzdur. W swej łaskawości zdejmuję z Was smutny obowiązek zapoznawania się z zawartością tego bloga. Jesteście wreszcie wolni. Koniec z wysyłaniem linków. Nie będę Was dłużej dręczyć. Nawet jeśli zacznę nowego bloga, nie poinformuję Was o tym. Nie zasłużyliście na dalsze torturowanie.
No i moja ulubiona postać, Aneta: Tobie nie mam nic do powiedzenia, bo kompletnie Cię nie zajmuje, czy mam Ci cokolwiek do powiedzenia. Nic już tego nie zmieni, więc nie będę strzępił języka.
No to chyba tyle. I tak za dużo. Pa!