Żadnego głosu czy szczekania
Każdego ranka budzę się do śmierci
Wychodzę z domu by krążyć
W poszukiwaniu żywności i wody
Pośród pracowicie utworzonych ruin
Podczas nocnego ostrzału
Dziś potykam się o nogi dziewczyny
Z którą stałem wczoraj w kolejce po chleb
Nie zamieniliśmy ani słowa a jednak
Zdążyliśmy się zaprzyjaźnić
Rozpoznałem ją po włosach bo twarz
Szczerniała od krwi i gorąca
26.08.2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz