czwartek, 8 sierpnia 2024

poranna rutyna

słońce rozcina zasłony
ostrym szpicem kłuje 
moje łóżko podrywa się jak źrebak
ugryziony przez gza
i strząsa mnie z szerokiego grzbietu
taka szybka reanimacja
wtłacza mi duszę w bezwładne ciało
i choć jeszcze chwilę 
widzę jej oczami nieznane światy 
z ich zupełnie odmiennymi prawami natury
już kolejne fotony zagęszczają się 
w ciało poczucia obowiązku
i ciągną mnie za nogę do łazienki
dbając przy tym o szczególnie bolesne
wpicie pazurów w duży palec u stopy
żebym nie zaspał do pracy
to budzi lepiej od kawy
której i tak nie piję ani rano ani nigdy
bynajmniej nie z powodu braku czasu
po prostu jej nie lubię


08.08.2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Taki sobie robię prezent na imieniny